Po ponad
miesięcznym pobycie w Australii, czas na jej króciutkie podsumowanie.
7 Mile Beach, Australia |
Na pewno
głównym czynnikiem, dla którego warto się wybrać to dzika
przyroda i duża liczba zwierząt, które można sobie zobaczyć na
wolności. I wszelaka możliwość uprawiania sportów outdoorowych.
Dużą
zaletą jest też różnorodność, środek jest zupełnie inny od
wybrzeża, północ inna od południa – gdy w Melbourne zaczyna się
jesień/zima, na północy w Cairns jest akurat sezon.
O Australijczykach nie mogę za wiele powiedzieć, nie miałam szansy za bardzo ich
bliżej poznać. Natomiast jest tu cały przekrój turystów: i Azjaci, i
Amerykanie / Kanadyjczycy, i Europejczycy i ci z Ameryki Południowej
– co z mojego doświadczenia podróżniczego jest ewenementem. Bardzo spodobało mi się jak różnorodnie ludzie tu podróżują i jak wiele możliwości w tym zakresie Australia oferuje. Spokojnie można utknąć tu na dłużej, trzeba tylko za bardzo nie planować i dać ponieść się losowi. Ja na pewno do Australii kiedyś wrócę, jeszcze wiele rzeczy jest tu do zobaczenia.
Największe
wrażenie: Kangaroo Island, Uluru / Kata Tjuta, okolice rzeki Tully
Największe
rozczarowanie: Gold Coast
Liczba
poznanych Australijczyków: 1
Najgorszy
narodowy przysmak: Vegemite
Najlepsze
potrawy: warzywa, owoce, barbeque
Narodowy
strój: japonki
Liczba
przejechanych kangurów: na szczęście 0
Liczba
ugryzień komarów na północy: na samej prawej dłoni doliczyłam
się 20 (a byłam wysmarowana DEET od stóp do głów). Na szczęście
jak do tej pory dengi ni widu ni słychu.
Liczba
zrobionych km: estymuje ok 13.000
Liczba
lotów: 4
Zmiany
stref czasowych: 4
Ogólna
ocena (w skali 1 - 10): 7
Kangaroo Island, Australia |