SAMOA
W
podróży: 58 dni, strefa czasowa: +11h
Na Samoa w hotelu witają nas świeżym napojem z kokosa; Apia, wyspa Upolu, Samoa |
Samoa jest
bardzo duszna i bardzo gorąca. Po wyjściu z samolotu to gorąco i
ta wilgoć aż pozbawia nas oddechu. A myślałyśmy, że już cieplej
być nie może.
![]() |
Kolorowe lokalne autobusy; Apia, wyspa Upolu, Samoa |
Samoa jest
też bardzo kolorowa. Kolorowe stroje, kolorowe budynki, kolorowe
autobusy. Mężczyźni chodzą w spódnicach (nawet policja) lub
zawiązanych z przodu chustach, sięgających łydek. Podobno nic nie
mają pod spodem, ale nie sprawdzałyśmy.Na górze przeważnie
t-shirt, na nogach japonki lub boso. Kobiety podobnie, czasem widać
je w spodniach lub w sukienkach, we włosach mają kwiaty. Ubiór
bardzo konserwatywny. Nie ma odsłoniętych ramion ani kolan. Wszyscy
uśmiechnięci, zagadują nas często: w samolocie, w autobusie, na
ulicy, w restauracji. Niestety zadają w kółko te same pytania
(skąd jesteśmy, na ile dni przyjechałyśmy, w którym hotelu śpimy)
i po jednym dniu zaczynają nas irytować.
Budynki
wyglądają podobnie, bardzo dużo jest takich jakby dachów na
palach z podłogą. Dają cień i są przewiewne. Przy tych
temperaturach jest to rozwiązanie optymalne. W hotelach i resortach
turystom oferuje się spanie w takim właśnie tradycyjnym budynku o
nazwie fale. Można wybierać pomiędzy droższym, zamkniętym
fale a tańszym, otwartym. Zamknięte ma ściany zrobione z liści
palmowych, jest wciąż przewiewne i chroni przed deszczem. Otwarte
nie ma ścian, dlatego dla turystów chcących spać w takim fale,
właściciele zaczęli doczepiać plastikową folię, która normalnie
jest zwinięta i niewidoczna ale rozkładana w czasie deszczu. Mimo,
że folia spełnia swoją rolę, psuje zupełnie wygląd i sprawia,
że w środku nie ma czym oddychać.
Te
bardziej luksusowe fale są nowocześnie wyposażone: normalne łóżko,
TV, łazienka. Jednak te, w których my śpimy (prawie każdej nocy)
mają tylko materace położone na podłodze z moskitierami. I już.
Nasze tradycyjne fale, jedyne wyposażenie to materace; wyspa Namu'a, Samoa |
Bardziej tradycyjne fale, ze ścianami z liści palmowych; wyspa Savai'i, Samoa |
Na Samoa
znów nie możemy złapać zasięgu, z netem jest bardzo ciężko więc
właściwie jesteśmy odcięte od świata na tydzień. Sklepy, poza
stolicą Apią, są skąpą zaopatrzone, do tego stopnia, że pewnego
razu odwiedzamy kilka by kupić piwo bo wszędzie już się skończyło.
Wodospad Sopo'aga; wyspa Upolu, Samoa |
Po Samoa
poruszamy się lokalnymi autobusami. Są tanie, porównywalnie
szybkie do taksówki, jeżdżą dookoła obu wysp. Jednak kończą
kursy koło 16 więc na dłuższe wycieczki wypożyczamy samochód.
Co nas zaskakuje, to że wypożyczalnie nie mają w ofercie
ubezpieczeń. Pytam się więc co się stanie jak spowodujemy
wypadek, pan mówi: 'A kiedyś miała pani wypadek?', 'Nie' -
odpowiadam, 'No to proszę się nie martwić, nic się nie stanie' –
pan odpowiada spokojnie. Ciągnę jednak dalej: 'OK, ale co jeśli
jednak ten wypadek spowodujemy i np. skasujemy samochód?', 'No to
muszą panie pokryć koszt samochodu', 'A ile to?', '2 tysiące
dolarów amerykańskich'. Nie jest to zaporowa suma i za bardzo nie
mamy wyjścia więc ryzykujemy.
Część
naszego pobytu upływa nam na zdobyciu pozwolenia na wjazd na Samoa
Amerykańskie. Przed wyjazdem już zaczęłyśmy się za tym
rozglądać ale nigdzie nie byli w stanie udzielić nam konkretnych
informacji. Było to do tego stopnia śmieszne, że wiele instytucji
nie rozróżniało Samoa od Samoa Amerykańskiego albo traktowało to
drugie jak zwykłe terytorium USA i zapewniało, że na naszych
amerykańskich wizach na pewno wjedziemy.
Na Samoa wcale nie jest lepiej. Z różnych stron płyną do nas sprzeczne informacje, czy w ogóle pozwolenie potrzebujemy, i jeśli tak, to co trzeba zrobić i dokąd się udać by je dostać. Udaje nam się nawet zdobyć jakiś numer faksu, na który trzeba wysłać kopie paszportu i biletów, co robimy, ale nie dostajemy żadnej odpowiedzi. Ja w pewnym momencie proponuję, żebyśmy po prostu leciały i martwiły się na miejscu. Kasi za bardzo się pomysł nie podoba więc kończy się na tym, że rezygnujemy i postanawiamy zamiast tego lecieć do Nowej Zelandii 2 dni wcześniej.
Samoańskie dzieci spotkane w autobusie; Apia, wyspa Upolu, Samoa |
Na Samoa wcale nie jest lepiej. Z różnych stron płyną do nas sprzeczne informacje, czy w ogóle pozwolenie potrzebujemy, i jeśli tak, to co trzeba zrobić i dokąd się udać by je dostać. Udaje nam się nawet zdobyć jakiś numer faksu, na który trzeba wysłać kopie paszportu i biletów, co robimy, ale nie dostajemy żadnej odpowiedzi. Ja w pewnym momencie proponuję, żebyśmy po prostu leciały i martwiły się na miejscu. Kasi za bardzo się pomysł nie podoba więc kończy się na tym, że rezygnujemy i postanawiamy zamiast tego lecieć do Nowej Zelandii 2 dni wcześniej.
Jedno z moich śniadań, niestety papaja mi nie podeszła; Savai'i, Samoa |